W zależności od konkretnej lokalizacji, mogą występować zarówno obszary o niskich prędkościach wiatru, jak i miejsca charakteryzujące się wyższymi prędkościami. Średnie prędkości wiatru wahają się od 2 do 6 m/s. W górach, na zboczach Karpat, można spodziewać się silniejszych wiatrów, zwłaszcza na wyższych wysokościach.
Zachodnie wybrzeże USA to świetny pomysł na podróż, jednak planowanie roadtripu to spore wyzwanie. Mnóstwo atrakcji, a z drugiej strony olbrzymie odległości i miejscami dość ograniczona baza noclegowa. W ciągu prawie 3 tygodni udało nam się jednak odwiedzić 4 stany: Kalifornię, Nevadę, Utah i Arizonę. Zaczynaliśmy w Los Angeles, ale oczywiście całą trasę możecie dostosować do startu w np. San Francisco. Sprawdźcie, jak zaplanowaliśmy naszą podróż przez zachodnie wybrzeże USA. Zachodnie wybrzeże USA – nasza trasa Tip: Planując trasę, posługujemy się zawsze Google Maps i sugerowanymi czasami przejazdu, przy czym korygujemy je zawsze trochę o np. przystanki na zdjęcia, obiad czy kawę. Chociaż odległości w USA na pierwszy rzut oka są znaczne, jazda samochodem to prawdziwa przyjemność – autostrady i główne drogi są szerokie i stosunkowo puste (jedyne zatłoczone miejsca to okolice Los Angeles i San Francisco). Czytajcie więcej, jak wynająć auto w USA. Dzień 1-3. Los Angeles Po przylocie zdecydowaliśmy się zostać w Los Angeles na 3 dni, dzięki czemu mieliśmy trochę czasu na odpoczynek po długim locie i przyzwyczajenie się do zmiany czasu. Przyznam szczerze, że pierwsze zderzenie ze Stanami nie było raczej zachwycające. Najpopularniejsze atrakcje czyli Aleja Gwiazd, słynny znak Hollywood, mekka fashionistek na Rodeo Drive czy przejazd Mulholland Drive przez dzielnicę z domami największych gwiazd nieco rozczarowują. Zdecydowanie polecamy Wam jednak odwiedziny w jednym z tutejszych studiów filmowych. My postawiliśmy na Universal Studios. To połączenie wielkiego parku rozrywki z wycieczką po studio filmowym. Na miejscu odwiedzicie Hogwart podczas przejażdżki 3D, popłyniecie łódką przez Jurassic Park, będziecie uczestniczyć w walce Transformersów, a na koniec przejedziecie ulicą Wisteria Lane, znaną z „Gotowych na wszystko”. Jeśli będziecie mieć szczęście, zobaczycie na żywo kręcenie filmu lub odcinka serialu. To miejsce na pewno warto odwiedzić, ale biorąc pod uwagę ilość atrakcji, warto przyjść tuż przed otwarciem i spędzić cały dzień! Jeśli zależy Wam na czasie – przemyślcie zakup biletu uprawniającego do korzystania z atrakcji bez kolejki. Tip: Jeśli będziecie w okolicach Alei Gwiazd na Hollywood Boulevard, koniecznie zajrzyjcie do Toi On Sunset – rewelacyjna rock’n’rollowa restauracja z przepyszną tajską kuchnią – dość niezwykłe połączenie. Michał próbuje kremowego piwa 🙂 Dzień 4. Palm Springs Większość turystów odwiedzających zachodnie wybrzeże USA jedzie od razu do Las Vegas, jednak my postanowiliśmy trochę zboczyć z trasy i pojechać do Palm Springs. To miasteczko uchodzi za perłę architektury modernistycznej, jest także jednym z ulubionych miejsc weekendowych wypadów bogatych mieszkańców Los Angeles. Tutejsze wille wyglądają naprawdę niesamowicie – nic dziwnego, że było to również ukochane miejsce Marylin Monroe. Tip: Niedaleko znajduje się dolina Coachella – może warto zaplanować wyjazd tak, aby odwiedzić słynny festiwal? Możecie zostać na jeden dzień dłużej i zrobić wypad do Parku Narodowego Joshua Tree (my tylko przez niego przejeżdżaliśmy). Jeśli macie więcej czasu, możecie pojechać dalej na południe, do San Diego i do meksykańskiej Tijuany. Dzień 5. Route 66 i Las Vegas Droga pomiędzy Palm Springs a Las Vegas zrobiła na nas olbrzymie wrażenie. To tu znaleźliśmy najfajniejszy fragment Route 66 (sprawdźcie, gdzie dokładnie!). Na samo Las Vegas zaplanowaliśmy jeden dzień – bardziej potraktowaliśmy odwiedziny w mieście jako „ciekawostkę przyrodniczą” niż typowe zwiedzanie. Przejażdżka po the Strip, ulicy z najsłynniejszymi hotelami i kasynami, zdjęcia próżnych przybytków udzielających ekspresowych ślubów oraz fotka przy znaku „Welcome to Las Vegas” to punkt obowiązkowy. Wieczorem wybraliśmy się do kasyna, gdzie jak zahipnotyzowani patrzyliśmy na maszyny połykające kolejne setki dolarów. Zahaczyliśmy też o klub The Bank – jeśli planujecie całonocne granie i imprezowanie, nie zapomnijcie o paszporcie albo prawo jazdy (ochrona sprawdza, czy skończyliście 21 lat i często prawo jazdy jest traktowane jako bardziej wiarygodny dokument niż paszport czy dowód osobisty). Tip: Gdzie nocować w Las Vegas? Do wyboru macie hotel nad weneckimi kanałami (The Venetian), nocleg w rzymskim pałacu (Ceasar’s Palace), piramidzie (Luxor) czy z widokiem na statuę wolności (Newy York, New York). My postawiliśmy na znany z filmu „Ocean’s Eleven” hotel Bellagio, przed którym możecie podziwiać słynne fontanny. Za ok. 25 $ od osoby czeka tu na was bufet śniadaniowy – rewelacja, cenowo wychodzi dużo korzystniej niż zjedzenie „na mieście”. Pamiętajcie, że ceny noclegów w weekendy wzrastają, czasami nawet dwukrotnie! Dzień 6. Zapora Hoovera, Route 66 i Wielki Kanion Trochę ciężko zebrać się po całonocnych szaleństwach, ale niestety droga do Wielkiego Kanionu z Las Vegas jest dosyć długa (ok. 5 godzin). Po drodze zatrzymajcie się koniecznie na Zaporze Hoovera – energia z niej zasila aż 3 stany. Jadąc drogą 93 w kierunku Wielkiego Kanionu, koniecznie skręćcie w Kingman w lewo na historyczną Route 66. Tu znajdziecie trochę bardziej komercyjną wersję niż w okolicach Palm Springs, ale i tak dobrze się tu zatrzymać dla tych starych samochodów. Jak dojechać do Wielkiego Kanionu? Zdecydowaliśmy się obejrzeć tzw. South Rim, czyli południową krawędź, jako że północna nie wpisywała się za bardzo w planowaną trasę. Tak naprawdę są tu 2 dobre punkty, z których możecie podziwiać Wielki Kanion w całej rozciągłości: Skywalk at Eagle Point (szklany most wysunięty ponad krawędź, koszt ok. 80 $) lub punkt widokowy za Tusayan (droga nr 64, trzeba skręcić w lewo w Williams). Wybraliśmy drugą opcję, ze względu na to, że była bliżej atrakcji zaplanowanych na kolejny dzień. Jeśli chcecie uniknąć tłumów, wybierzcie się ok. godziny przed zachodem słońca, inaczej może być ciężko nawet wejść na platformę widokową. Sam widok zapiera dech w piersiach, przyznam szczerze, że to chyba najpiękniejszy widok jaki widziałam w życiu. A rzeka Kolorado w dole jest taka malutka! Tip: W okolicach Wielkiego Kanionu bardzo ciężko jest z miejscami noclegowymi, trzeba je rezerwować minimum z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Jeśli nie planujecie podróży samochodem dalej na wschód, fajną opcją wydaje się lot helikopterem nad Wielkim Kanionem bezpośrednio z Las Vegas. Dzień 7. Monument Valley, Kanion Antylopy i Horseshoe Bend Droga pomiędzy Wielkim Kanionem a Monument Valley należy chyba do najmniej zaludnionych na całej naszej trasie po zachodnim wybrzeżu USA. Nawet komórki tracą tu sygnał, a do wyboru jest w zasadzie tylko kilka miejsc noclegowych. Mimo wszystko, dla takich widoków warto tu przyjechać. Czytajcie, jak zaplanować zwiedzanie Monument Valley. Niedaleko Monument Valley znajdziecie chyba najpiękniejsze miejsce w USA i obiekt westchnień wszystkich fotografów – Kanion Antylopy. Jeśli przyjedziecie tu przed południem, promienie słońca rozświetlą zbocza kanionu, ukazując niezwykłe pomarańczowe warstwy. Mam nadzieję, że będziecie mieć więcej szczęścia – gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że Kanion jest zalany! 🙁 Z drugiej strony mamy dobry powód, żeby po raz kolejny odwiedzić Utah. Na pocieszenie został nam Horseshoe Bend, miejsce w którym rzeka Kolorado zakręca o 360 stopni, tworząc malowniczy zakręt w kształcie końskiej podkowy. Całość prezentuje się naprawdę imponująco. Trasa prowadzi blisko Grand Staircase-Escalante National Monument, co jakiś czas zobaczycie znaki kierujące do co ciekawszych atrakcji. Poniważ mieliśmy więcej czasu niż planowaliśmy (przez zalany Kanion Antylopy), odwiedziliśmy słynne pinnacles – prezentują się jak na zdjęciu, ciężko uwierzyć, że to wszystko sprawka erozji. Tip: Jeśli macie czas, warto dodać do Waszej trasy wizytę w Parku Narodowym Zion. Uchodzi za jeden z najbardziej niedocenianych parków w USA, chociaż wielu naszych znajomych potwierdzało, że robi niesamowite wrażenie. Na pewno zahaczymy o niego podczas kolejnej wizyty 🙂 Dzień 8. Dolina Śmierci Kolejnym przystankiem miała być Dolina Śmierci. Nocowaliśmy w niezwykle uroczej miejscowości St. George na granicy Utah i Arizony, by z samego rana pomknąć w kierunku Kalifornii. Dowiedzcie się więcej, co zobaczyć w Dolinie Śmierci. Dzień 9. Park Narodowy Sekwoi Zachodnie wybrzeże USA zaskakuje gwałtownymi zmianami krajobrazu. Po pustkowiu i upale w Dolinie Śmierci, następnego dnia totalnie zmieniliśmy klimat na zielony Park Narodowy Sekwoi (było nawet całkiem chłodno!). Dowiedzcie się więcej, jak zaplanować zwiedzanie Parku Narodowego Sekwoi. Dzień 10-11. Park Narodowy Yosemite Kolejna gratka dla miłośników przyrody odwiedzających zachodnie wybrzeże USA – Park Narodowy Yosemite. Na miejscu czekają na was góry, wodospady i inspirujące widoki. Sprawdźcie, co koniecznie zobaczyć w Parku Narodowym Yosemite. Dzień 12. Lake Tahoe Większość turystów po wizycie w Yosemite, od razu kieruje się do San Francisco. Pamiętam jednak, że od kiedy jako nastolatka dostałam pocztówkę z Lake Tahoe, od razu zapragnęłam odwiedzić to miejsce. Krystalicznie czysta, turkusowa woda jeziora otoczonego tysiącami świerków to niezapomniany obraz. Ciekawostka – okolice jeziora to bardzo popularny narciarski kurort. Warto zatrzymać się na jednej z plaż – uważajcie jednak na misie, które bardzo lubią się tu kąpać i nie przeszkadza im zupełnie bliskość człowieka! Podjedźcie także na jeden z punktów widokowych na otaczających jezioro wzgórzach – panorama jest zachwycająca. Tip: Polecamy Wam doskonałe śniadanie w Sprouts – zdecydowanie najlepsze jakie jedliśmy w Stanach, zrobione w większości z organicznych składników. Spróbujcie koniecznie kawy French Roast – rewelacja, płaci się raz za nielimitowane dolewki. Cóż za odmiana po sztucznych ciastkach zazwyczaj serwowanych w motelach na śniadanie 🙂 Dzień 13. Napa Valley Jeśli kochacie wino, nie możecie ominąć tego miejsca. Napa Valley to jeden z najbardziej znanych regionów winiarskich na świecie. Testowanie wina to świetny pomysł na relaksujący i luźniejszy dzień w czasie dość intensywnej podróży. Jak wybrać winnicę? Czytajcie w poprzednim poście o winnicach Napa Valley. Tip: Napa Valley to bardzo popularne miejsce na romantyczny lub babski weekend wśród mieszkańców San Francisco. Ceny noclegów od piątku do niedzieli są naprawdę wysokie, warto zajrzeć tu innego dnia. Dzień 14 – 15. San Francisco Na San Francisco przeznaczyliśmy dwa dni, przy czym jeden w całości spędziliśmy na… zakupach 🙂 Odwiedzając zachodnie wybrzeże USA warto przeznaczyć jeden dzień na tak prozaiczne zajęcie. To świetne miejsce na polowanie na okazje, zwłaszcza ubraniowo-kosmetyczne i elektroniczne. Warto szczególnie zajrzeć do outletowych wiosek, np. San Francisco Premium Outlets (moje hity: buty Tory Burch za 40$ i torebka Kate Spade za 100 $). TK Maxx (w USA: TJ Maxx) też jest wart odwiedzin – widziałam np. torebki Jet Set Michaela Korsa za 100 $ 🙂 Fani Kitchen Aid mogą zapolować na np. mikser czy blender za ok 30-40 $ (tylko ich nie spalcie podłączając do polskich gniazdek – potrzebny będzie adapter ;). Więcej praktycznych wskazówek odnośnie zakupów w USA już wkrótce! Dowiedzcie się więcej, co zobaczyć w San Francisco. Dzień 16 – 18. Pacific Coast Highway Kolejne dni to przejazd jedną z najpiękniejszych tras świata, Pacific Coast Highway. Można przeznaczyć na nią 2 lub 3 dni, ale szczerze polecamy 3 dni – możecie wtedy bez problemu na spokojnie zobaczyć wszystkie atrakcje, o których pisaliśmy tutaj. Tip: Przed wyruszeniem w drogę, sprawdźcie czy Pacific Coast Highway jest przejezdna, np. tutaj. Kilka miesięcy temu w wyniku powodzi autostrada została poważnie zniszczona i niestety obecnie nie jest możliwy przejazd 🙁 Czasami trasa ta jest też zamykana ze względu na słynne kalifornijskie pożary. Dzień 19. Santa Monica Ostatni dzień spędziliśmy na relaksie na plaży w Santa Monica. Polecamy Wam takie zakończenie amerykańskiego roadtripu. To był idealny, spokojny dzień odpoczynku, w sam raz po intensywnym jeżdżeniu przez poprzednie dni. W końcu tylko plaża, ocean i my 🙂 Udało Wam się odwiedzić zachodnie wybrzeże USA? Co polecacie? Ukształtowanie zachodniego wybrzeża Australii. Wybrzeże od strony północno-zachodniej jest oblewane przez wody Morza Timor oraz Oceanu Indyjskiego. Jego umowny początek znajduje się w miejscu Zatoki Józefa Bonapartego i ciągnie się aż do Przylądka Północno-Zachodniego. Zatoka Józefa Bonapartego charakteryzuje się przy tym liniąElektroniczna mapa turystyczna GPS wybrzeża Morza Bałtyckiego od Wolińskiego Parku Narodowego aż po Koszalin. Obejmuje Dziwnów, Kamień Pomorski, Pobierowo, Rewal, Niechorze, Trzebiatów, Mrzeżyno, Dźwirzyno, Kołobrzeg, Ustronie Morskie, Mielno, Karlino. Mapa została opracowana we współpracy z doświadczonymi krajoznawcami z regionu. Na mapie zaznaczono szlaki piesze i rowerowe,• ścieżki dydaktyczne i spacerowe,• odległości na szlakach,• muzea, zabytki i inne interesujące obiekty,• parki krajobrazowe, rezerwaty przyrody, atrakcje przyrodnicze,• cieniowanie plastycznie pokazujące ukształtowanie terenu. Rok wydania: 2020 Mapa elektroniczna w formacie KMZ do użytku w odbiornikach GPS Garmin. Szczegóły działania map elektronicznych i aplikacji mobilnych znajdziesz w zakładce O mapach elektronicznych. Mapa dostępna również na inne urządzenia i aplikacje, na na smartfony z systemem Android, Windows Phone oraz iPhone'y, iPady. Patrz produkty powiązane poniżej.Gorączka Zachodniego Nilu – ostra, choroba wirusowa, wywołana zakażeniem wirusem Zachodniego Nilu, który jest zwykle przenoszony przez komary [1]. Znaczna większość zakażonych ma łagodne objawy lub nie ma żadnych objawów, ale u ok. 20% chorych zakażenie objawia się jako ostra choroba gorączkowa. U około 1% chorych może dojść Zachodnie Wybrzeże USA road trip Relację na blogu z road tripu po zachodnim wybrzeżu rozpocznę inaczej niż zawsze, bo od podsumowania podróży. Podzielę się garścią przydatnych wskazówek związanych z wypożyczeniem auta, podróżowaniem autem po Stanach, przedstawię zarys naszej trasy oraz główne przystanki. Kto będzie zainteresowany większą ilością zdjęć i szczegółami z każdego etapu, poświęce im kilka postów, a w przyszłym tygodniu opublikuję też filmik. Trasa była całkiem poważna jak na dwa i pół tygodnia, które mieliśmy do wykorzystania. Generalnie byłam dość otwarta co do kierunku podróży, wiele zależało od tego, na jakie tanie bilety lotnicze akurat trafimy, ale Zachodnie Wybrzeże USA było jednym z głównych pomysłów na nasz road trip. Na kilka tygodni przed planowym terminem wyjazdu przeczytałam o promocji lotów na zachodnie wybrzeże, potem o drugiej i metodą kombinacji utkałam na KAYAK trasę, która była blisko ideału, a przy okazji w nieprzeciętnie niskiej cenie (430€ /os). Sierpień jest z reguły najdroższym miesiącem do podróżowania ze względu na czas urlopów. Do tego dochodziło dopasowanie wylotów i powrotów – skoro road trip, to loty typu “open jaw” miały największy sens (przylot do Seattle, a wylot z LA). I chociaż z Europy wylatywaliśmy ze Sztokholmu, co nie było nam wyjątkowo po drodze, to możliwość powrotu do Wiednia była już zbawieniem. Ogólnie rzecz biorąc, znalezienie takiego połączenia na miesiąc przed podróżą to naprawdę był cud. Nie mieliśmy dużej dowolności w terminach, zarówno w przypadku biletu lotniczego jak i Benjamina pracy magisterskiej. Nie mógł pozwolić sobie na dłuższe wakacje niż tygodnia i dlatego też zostaliśmy przy tej opcji. Wynajem auta w USA – na co zwrócić uwagę Kiedy już znaliśmy termin i mieliśmy bilety, przyszedł czas planowania road tripu i kwestii wynajmu auta. Tutaj znowu towarzyszył nam KAYAK, za pomocą narzędzia do wyszukiwania aut, porównywaliśmy oferowane przez liczne agencje opcje wynajmu. Do najważniejszych kryteriów przy wyborze auta zaliczały się: nieograniczona ilość kilometrów paliwo w opcji “full to full” całkowite ubezpieczenie, bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów sprawdzona firma brak opłaty “one way”, ze względu na zwrot auta w innym miejscu Jeżeli nie jesteście obeznani w temacie wynajmu aut, to od razu podpowiem, że opłata “one way” jest jedną z tych, na które trzeba uważać najbardziej. Głównie dlatego, że zazwyczaj nie ujawnia się przy cenie aż do ostatniej fazy płatność, dopisanej często drobną czcionką. Czego dotyczy? Wynajmu auta w jednym miejscu, a zwrotu w innym. Samochód nie zostaje w punkcie zwrotu na dobre, ktoś musi zawieźć wypożyczone auto z powrotem. I to właśnie kosztuje, najczęściej więcej niż możnaby się spodziewać (nawet do kilkuset USD). Jeżeli nie jesteście pewni czy dana wypożyczalnia dorzuca “one way fee”, to przed dokonaniem rezerwacji upewnijcie się mailowo lub telefonicznie. Benjamin był dowódcą misji “wynajem auta”, prześledził różne firmy aż znalazł taką, która łączyła wszystko czego potrzebowaliśmy. Padło na Sunny Cars z siedzibą w Niemczech, wynajmującą auta przez popularne agencje National czy Alamo. Wszystko było w najlepszym porządku, poza małym utrudnieniem, z którego zdaliśmy sobie sprawę dopiero w drodze. Jeżeli chcieliśmy wprowadzić jakieś zmiany do rezerwacji będąc już na miejscu, przez zmianę czasu mieliśmy bardzo ograniczone możliwości. Teoretycznie mogliśmy dokonywać zmian National, ale wiązało się to z większymi kosztami. Taki szczegół do wzięcia pod uwagę, jeżeli będziecie mieli podobne plany. W podróży korzystaliśmy z dwóch aut, Jeepa Compass na trasie Seattle- San Francisco i Chevrolet Camaro w drugiej części podróży. Powody dla zmiany auta była dwa. Po pierwsze nie mogliśmy znaleźć wypożyczalni, która oferowałaby wypożyczenie samochodu w Seattle, a zwrot w LA bez opłaty “one way”. Akurat przez dwa dni w San Francisco, kiedy planowaliśmy zwiedzać wyłącznie miasto, auto było nam zbędne. Dobrze się więc złożyło, mogliśmy oddać je w SF, a potem wypożyczyć kolejne. Nie udało się to w San Francisco, ale w San Jose już tak. Próbując uniknąć opłaty “one way”, warto sprawdzić też wynajem/zwrot auta w innych punktach w okolicy. Przykładowo – zamiast skupiać się tylko na głównym porcie lotniczym, warto rozejrzeć się za innymi w okolicy. Wypożyczalnie w San Francisco nie oferowały aut bez dodatkowej opłaty, w związku z tym wynajęliśmy auto z lotniska w San Jose, gdzie bez problemu można dojechać pociągiem z SF. Zachodnie Wybrzeże USA: Nocowanie w aucie “na dziko” w Stanach Nie trzeba wypożyczać wielkiego campera, żeby zamieszkać w samochodzie. Przed podróżą planowaliśmy wstępnie, że prześpimy kilka nocy w aucie, ale nie było to twarde postanowienie, więc nawet wahałam się czy zabrać śpiwór. Jak dobrze, że spakowałam! W podróżowaniu wzdłuż wybrzeża, było to najtańsze, a z kilku względów też naprawdę wygodne rozwiązanie. Wstawaliśmy niedługo po wschodzie słońca, doprowadzaliśmy się do porządku i ruszaliśmy w drogę. Gdybyśmy spali w hotelu, to zapewne chcielibyśmy trochę z niego korzystać i zaczynalibyśmy dzień dużo później. Ominęłoby mnie wtedy niezwykłe poranne światło, które udało mi się uwiecznić na niektórych zdjęciach. Największym problemem w spaniu na dziko było znalezienie miejsca do zaparkowania na noc. Po zmroku rozglądaliśmy się po okolicy w której akurat byliśmy, zastanawiając się, gdzie najlepiej przespać do rana, nie zwracając przy tym niczyjej uwagi. Zazwyczaj zajmowało nam to od 15min do godziny. Ponieważ spaliśmy gdzie popadnie, do wzięcia pod uwagę było kilka kwestii, na czele z policją. W Stanach są trochę na to wyczuleni, więc nie każde miejsce nada się na spanie, ale odrobina sprytu wystarczy, żeby sobie poradzić. Ewentualnie pod uwagę braliśmy jeszcze amerykańskiego hopla na punkcie broni i wyczulenie na naruszenie prywatności terenu. Nie chcieliśmy parkować więc bezpośrednio przed czyimś domem, żeby nie obudzić się z wycelowana na nas lufą, albo żeby ktoś ze strachu nie wezwał policji. Piszę pół żartem, pół serio, ale jednak warto mieć to na uwadze. Miejsca nadające się do nocowania w aucie Noce w aucie spędzaliśmy w miastach/ miasteczkach, poza Lost Coast, gdzie spaliśmy przy drodze, nad oceanem. Te tereny są tak odosobnione, że policja w ogóle tam nie zagląda. Parkingi – jedną noc spędziliśmy przed pocztą, innym razem przed motelem, oraz na większym parkingu przy centrum handlowym. Ogólnie najlepiej wybierać takie, na których stoją inne pojedyncze auta. Dzielnice mieszkalne – kratkowe rozplanowanie, dużo przecznic, dom przy domu, nie ułatwiają zadania, ale czasem da się znaleźć jakiś odpowiedni fragment. Najlepiej wybierać też przeciętnie zamożne dzielnice (ani nie wyraźnie biedne, ani ekskluzywne) o szerokich ulicach. Ogrody z wysokimi żywopłotami są mile widziane. Szkoła – jedną noc spędziliśmy przy szkole. Jej teren graniczył z osiedlem domków, ale nie musieliśmy się martwić o parkowanie przed czyimś domem, za to po drugiej stronie ulicy. Zachodnie Wybrzeże USA: Główne przystanki naszej trasy SEATTLE Pierwszy przystanek na naszej trasie, a po sześciu latach również moja druga wizyta w stolicy Waszyngtonu. Zazwyczaj deszczowe i mgliste, a latem soczyście zielone miasto, tym razem po tygodniach suszy przywitało nas kolorami południowej Kalifornii. Seattle jest jednym z najbardziej liberalnych, tolerancyjnych miast Stanów. Jest bardzo “gay friendly” stąd też niektóre dzielnice (przy okazji te najciekawsze) zamieszkane są głównie przez środowiska homoseksulane. Odbywająca się co roku latem parada równości jest tutaj również najbardziej zwariowaną, jaką kiedykolwiek widziałam. Mimo powszechnej otwartości, mówi się, że w Seattle ciężko nawiązać nowe znajomości, bo lokalizacja na północy przekłada się na introwertyzm mieszkańców. Nie doświadczyłam tego zupełnie, ale może da się to zauważyć mieszkając tutaj, bo na pewno nie wpadając z wizytą. PORTLAND Portland nie przyciąga szczególnie dużej liczby turystów, nie jest też ważnym ośrodkiem na mapie Stanów. Do tej pory dużo ludzi przenosiło się tutaj ze wschodniego wybrzeża, zachęceni niskimi kosztami życia w porównaniu do wielu innych lokalizacji. Z czasem Portland zyskało opinię mocno alternatywnego miasta. Stało się nawet tematem serialu Portlandia, pokazującego jego przerysowaną, hipsterską osobowość. Osobiście od dawna chciałam odwiedzić Portland, głównie ze względu na to, że słynie ze świetnego jedzenia. Moje oczekiwania po części zostały zaspokojone, a z drugiej strony wyjechałam z dużym niedosytem, ale o tym więcej w poście poświęconym Portland. Zajrzyj do posta z 10 interesującymi faktami na temat Portland Zachodnie Wybrzeże USA road trip WYBRZEŻE OREGONU I PŁN. KALIFORNII To zdecydowanie jedna z najpiękniejszych części naszej podróży. Tych kilkaset kilometrów wybrzeża zaskoczyło mnie małym zaludnieniem, a co za tym idzie również niewielkim ruchem na drodze pomimo wąskich, jak na amerykańskie standardy, dróg. Nie inaczej jest z plażami – wiecznie puste, choć tutejsze temperatury wody, zimne powietrze znad oceanu, częste mgły, z pewnością nie zachęcają do wylegiwania się na piasku. Moje ulubione fragmenty tego odcinka, to ok 170km między (powiedzmy) Waldport a Bandon, OR. Przejechaliśmy tę trasę w jeden dzień i pod względem wrażeń oraz widoków był to chyba najbardziej wyjątkowy dzień w całej podróży. Drugim ulubionym fragmentem, już w stanie Kalifornia, było Lost Coast. Nie spodziewałam się, że tak odosobnione miejsce może istnieć na kalifornijskim wybrzeżu. SAN FRANCISCO Dla mnie bez wątpienia najbardziej wyjątkowe miasto zachodniego wybrzeża i razem z Nowym Jorkiem ulubione amerykańskie miasto. Nieważne na jak długo zaplanowałabym przystanek tutaj i tak byłby za krótki. Odwiedzenie San Francisco było okazją do spotkania się z moją host rodziną i pokazania Benjanimowi jak wyglądała moja codzienność 6- 7 lat temu. Bardzo cieszyłam się na pokazanie mu miasta, o którym tyle mu opowiadałam. Szwędanie się ulicami San Francisco przywołało mnóstwo wspomnień, nie obyło się też bez kilku świetnych posiłków. Po szarym i zimnym lecie nawet zdołaliśmy przywieźć ze sobą dobrą pogodę! Sprawdź mój subiektywny przewodnik po San Francisco! BIG SUR Big Sur to jedna z najpiękniejszych części wybrzeża Kalifornii, pod względem zdominowania natury i brakiem terenów mieszkalnych przypomina trochę Lost Cost. Tyle że tutaj drogi są w bardzo dobrym stanie, a w punktach widokowych spotyka się innych turystów. Generalnie nie jest to najszybszy sposób na dostanie się do najbliższych miast, większość, albo przynajmniej połowa ruchu na drodze to przyjezdni. Trasa wiedzie częściowo krętymi drogami, serwując co chwilę niezwykłe widoki na góry, skały i ocean. Wiele fragmentów idealnie nadaje się do jazdy motorem lub sportowym autem, więc nasza zmiana auta okazała się w tym przypadku bardzo dobrym pomysłem. PALM SPRINGS I JOSHUA TREE PARK Długo zastanawialiśmy się czy pojechać do Las Vegas, ale ostatecznie uznaliśmy, że trasa pochłonie zbyt dużo czasu. Las Vegas warto zobaczyć raz w życiu, ja mam to już za sobą, Benjamin nie, ale myślę, że jeszcze nadaży się okazja. Zamiast tego wybraliśmy Palm Springs, głównie jako bazę wypadową dla Parku Narodowego Joshua Tree. Samo Palm Springs ciekawiło mnie bardzo ze względu na modernistyczną architekturę, której pięknych przykładów w Coachella Valley nie brakuje. Z kolei Joshua Tree Park to dla mnie pierwsza wizyta w parku narodowym na pustyni. Temperatury potrafią odbierać trochę przyjemności, ale zobaczenie choćby jednego zachodu słońca w tym miejscu, warte jest każdej ilości potu. Park można zwiedzić w jeden dzień, chociaż po zobaczeniu lokalizacji przeznaczonych do campingu, zamarzyłam o powrocie i nocowaniu w namiocie na terenie parku. LOS ANGELES Ostatnie dni podróży zadedykowane były w dużej mierze Benjaminowi. Jako, że jest fanem motocrossu, wybraliśmy się zobaczyć w południowej Kalifornii kilka lubianych przez niego torów motocrossowych. Na Los Angeles zostawiliśmy sobie niewiele czasu, bo dwie noce, ale nie było za bardzo jak wycisnąć więcej. Jakoś nigdy nie udaje mi się porządnie zaplanować odwiedzin w LA. To była moja trzecia wizyta i po raz kolejny bardzo krótka. Choć Los Angeles cieszy się niezbyt dobrą opinią, spędziliśmy tutaj udaną końcówkę podróży, a miasto przypadłu Benjaminowi do gustu bardziej niż się spodziewałam. KAYAK uruchomił niedawno ciekawą funkcję, dołączoną do wyszukiwarki hoteli– Heat Map. Pokazuje ona w miastach strefy tętniące życiem, skupiające zabytki, restauracje, sklepy, kluby, generalnie miejsca warte zobaczenia. Przydatna wydaje mi się szczególnie w tak rozległych miastach jak Los Angeles, gdzie poza centrum miasta jest wiele innych wartych uwagi dzielnic, ale jadąc tam po raz pierwszy nie do końca można zdawać sobie z tego sprawę. Koszty wynajmu auta i paliwa Koszt wynajmu auta na 15 dni wyniósł ok 700$. Pokonaliśmy w sumie trasę ok 2900km, a całkowity koszt paliwa wyniósł niemalże równe 200$. Zachodnie Wybrzeże USA – ile czasu poświęcić na podróż? Tym razem nie miałam możliwości przeznaczenia większej ilości czasu na podróż, nie miałam też dużego wyboru jeżeli chodzi o dopasowanie lotów, ale podzielę się kilkoma uwagami. 18 dni, które mieliśmy do dyspozycji, to było takie minimum, które powinno się na tego typu trasę poświęcić. Miałam tę przewagę, że część punktów naszej trasy była mi już znana, więc dodatkowy czas tym bardziej przyda się tym, którzy odwiedzają zachodnie wybrzeże po raz pierwszy. Jeśli więc planujecie podobną trasę i zastanawiacie się ile poświęcić na nią czasu, to moim zdaniem miesiąc byłby w sam raz. Jeżeli macie możliwość i chęci, spędzając dwa razy więcej czasu też nie będziecie się nudzić. Minusem jest jednak oczywiście to, że Stany nie są tanie, a wraz w przedłużeniem podróży, rosną też wyraźnie jej koszty. Zarówno Waszyngton, Oregon jak i Kalifornia mają wiele do zaoferowania również z dala od wybrzeża. Mając dodatkowy czas, warto zaplanować trasę tak, żeby zobaczyć też atrakcje w głębi lądu, albo dni przeznaczone na zwiedzanie miast podzielić na zwiedzanie również ich okolic. Zachodnie Wybrzeże USA Nasza trasa na mapie 18 dni i prawie 3000 km Jeżeli macie jakieś pytania co do tematów, które się tutaj przewinęły – piszcie śmiało! Ponadto zapraszam Was na kolejne wpisy z poszczególnych odcinków. Zachodnie Wybrzeże USA – szukasz więcej przydatnych informacji przed podróżą? Sprawdź: Miejsca warte odwiedzenia w okolicach San Francisco i Los Angeles 20. 25, 00 zł. 35,95 zł z dostawą. Produkt: Środkowe wybrzeże Bałtyku Jan Poprawski, opracowanie graficzne Roman Szałas, opracowanie mapy i wykreślenie A. Kieniewicz i I. Śniadkowski fotografie K. Jabłoński i J. Tymiński.